Upiekłam toskański chleb na drożdżach, tym samym dołączyłam do Sierpniowej piekarni. Chlebek do wspólnego pieczenia wybrała Amber z bloga "Kuchennymi drzwiami", a przepis pochodzi stąd. Akcje poprowadziła Magda z "Konwaliowej kuchni". Faktycznie jest to idealny chleb na lato. Lekki, a przez dodatek większej niż zazwyczaj ilości wody ma bardzo mięciutki miękisz.
Ponieważ orginalny chleb toskański jest dodatkiem do innych potraw pieczony jest bez soli, do mojego jednak sól dodałam. Mając w pamięci chleb upieczony przez moje gapiostwo bez soli, wolałam nie ryzykować i dodałam sól. Co tu dużo mówić, był niejadalny. Chleb toskański upiekłam z przyjemnością, a jeszcze z większą go spałaszowaliśmy. Po raz pierwszy udało mi się zgrać czasowo i wziąć udział we wspólnym pieczeniu chleba. Nie ukrywam, iż wybór chlebka bardzo mi się spodobał.
Ponieważ nie używam mąki pszennej, chleb upiekłam z mąki orkiszowej. Nie udało mi się zachować z przepisu długiego czasu wyrastania ciasta. Przy panujących upałach to warunek nie do spełnienia. Upiekłam go z połowy porcji i całe szczęście, bo bochen był niezwykle okazały, a dwa nie zmieściłyby się w piekarniku.
Skladniki:
500 g mąki orkiszowej 630
( w tym 50 g pełnoziarnistej)
350 g letniej wody
25 g oliwy
1 łyżeczka miodu
1 czubata łyżeczka soli
1 op. suszonych drożdży
Wykonanie:
- składniki umieścić w misie miksera i hakiem do ciasta drożdżowego zagnieść luźne, elastyczne ciasto. Wyrabiać około 10 minut. Misę przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia, podwojenia objętości
- po tym czasie ciasto wyrzucić na blat i powtórnie zagnieść podsypując mąką. Ułożyć w misce lub koszyczku do wyrastania, obficie wysypanym mąką. Przykryć ściereczką i odstawić do ponownego wyrastania
- w międzyczasie nagrzać piekarnik. W piekarniku ułożyłam kamień i chleb piekłam na kamieniu
- wyrośniety chleb wyrzucić na rozgrzany kamień lub blachę i piec 20 minut w 230`C, następnie zmniejszyć temperaturę do 200`C i piec kolejne 20 minut. Na początku pieczenia zaparować piekarnik
- studzić na kratce
P.S Grzanki z chleba toskańskiego smakują fenomenalnie
Oto lista wszystkich uczestników wspólnego pieczenia toskańskiego bochenka:
Baby w kuchni
Co mi w duszy gra
Grahamka, weka, kajzerka
Konwalie w kuchni
Kuchennymi drzwiami
Moje domowe kucharzenie
Nie-ład mAlutki
Ogrody babilonu
Para w kuchni
Polska zupa
Stare gary
W poszukiwaniu slow life
Zacisze kuchenne
18 komentarzy
Pięknie wygląda.ja tez upiekłam..pyszny był...dzięki za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńDziekuję i za wspólne pieczenie również:) Mój co prawda z mąki orkiszowej i nie wyrastał za długo, ale był super smaczny:)
UsuńTen chleb wygląda wyśmienicie;)
OdpowiedzUsuńMhmm..dzieki i dokładnie tak samo smakował:)
UsuńMądra decyzja z koszyczkiem, piękny :) Mój sie nieco rozlał, ale też pyszny!
OdpowiedzUsuńBez koszyczka nie dałoby rady, był bardzo niestabilny:)
UsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńCiesze się ze upieklas z nami.
Muszę spróbować upiec go z mąki z farro.
Pozdrawiam z Toskanii!
Dziękuję, też sie cieszę, że wreszcie się zmobilizowałam. Życzę wspaniałych wakacji:)
UsuńFajnie, że dołączyłaś do Piekarni :))
OdpowiedzUsuńBochen upiekł Ci się cudny i okazały.
Ja niestety zostawiłam bochenki na blacie, zamiast w koszyczkach i wyszły mi długasy ;))
Dziękuję za miłe przyjęcie:)
UsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńMój wyrastał bez koszyczka w drugiej fazei wyrastania, ale całkiem nieźle wyrósł też w górę.
Powiedz - czy jak przekładasz chleb na kamień, to nie opada Ci za bardzo? U mnie zawsze opada i dlatego rzadko z kamienia przy chlebach korzystam... Przerzucam bochenek z koszyka na "łopatkę" omączoną i z niej zsuwam go na kamień, ale zawsze mi się "spłaszczy" po drodze...
Dziękuję. Tak, chleb po przełożeniu na kamień rozpłaszcza się. Nie korzystam z łopaty, tylko odwracam koszyczek i chleb ląduje bezpośrednio na rozgrzanym kamieniu i wówczas powoli się podnosi i rośnie.
UsuńPięknie upieczony! Dziękuję za wspólne letnie chwile! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję:) Było mi bardzo miło uczestniczyć we wpólnym pieczeniu:) Pozdrowienia
UsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś, w ferworze świątecznych przygotowań, zapomniałam dodać sól do chleba.;)
Od tamtej pory wiem, że sól w chlebie jest dla mnie obowiązkowa.:)
Dziękuję za wspólne chwile!
Dla mnie także chleb bez soli jest niejadalny:) Cieszę się ze wspólnego pieczenia:)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam. Bez soli wyszedł też całkiem, całkiem :) I piękny bochenek, jednak zawsze będę się ślinić na widok odbitego koszyka...
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądają Twoje kromeczki i potwierdzam, że grzanki są wyśmienite i też dodałem sól.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza. Pozdrawiam!