Tak szlachetna ryba broni się sama wyrafinowanym smakiem i nie potrzebuje żadnych udziwnionych dodatków.
Wystarczy skropić ją sokiem z cytryny, posolić i oprószyć pieprzem. Smakuje wyśmienicie! Szkoda też obtaczać ją w czymkolwiek, mące, a już absolutnie w bułce tartej. Nie tylko zatraci smak, ale niewidoczny będzie piękny, charakterystyczny pokrój łuski.
Usmażyłam ją na patelni, tak jak to czyni K.Okrasa - na pergaminie. Super sposób, szybko i patelnia czysta!
Sandacza podałam z frytkami z batatów i spaghetti z białej rzodkwi.
2 filety z sandacza
sok z 1/2 cytryny
sól, pieprz
pergamin
olej
2-3 bataty
1 łyżka mączki kukurydzianej
Wykonanie:
- filety umyć, oczyścić z ewentualnych łusek (jest ich bardzo niewiele), osuszyć. Pociąć na porcje. Skropić sokiem z cytryny, posolić i oprószyć pieprzem
- bataty obrać, pokroić w plastry, następnie w 1-1,5 cm kawałki. Obtoczyć w soli, pieprzu i 1 łyżce oleju. Wymieszać z 1 łyżką mączki kukurydzianej i rozłożyć pojedyńczo, tak by nie dotykały się wzajemnie na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 200`C około 25 minut
- pergamin (papier do pieczenia) natłuścić olejem i umieścić na rozgrzanej patelni. Na pergaminie ułożyć filety z sandacza skórą do dołu i piec kilka minut do zbrązowienia skóry, następnie rybę obrócić na drugą stronę i dopiekać dosłownie 1-2 minuty
- sandacza podawać na pieczonych batatach
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza. Pozdrawiam!